poniedziałek, 20 lipca 2015

Dlaczego dają się okiełznać klamerką do bielizny?

Dlaczego dają się okiełznać klamerką do bielizny?

Wygląda to na trik magiczny. Wyjmujesz zestresowanego i wyrywającego się kota z klatki. Ten szarpie się na wszystkie strony i tylko patrzy, gdzie czmychnąć. I wtedy - chaps - zbierasz mu fałd skóry na karku i spinasz drewnianą klamerką do bielizny. Zwierzak zastyga nieruchomo, jak w stuporze. I tkwi w miejscu, nawet ogonem nie kiwnie. Można z nim robić wszystko, a ten zazwyczaj tak przedsiębiorczy spryciarz stoi, jakby mu rozum odjęło.

Ten sposób wykorzystują zresztą weterynarze, aby okiełznać szczególnie niespokojne koty podczas wizyty - po prostu chwytają kota za kark w odpowiednim miejscu.

To ewolucyjny odruch pozwalający kociej mamie często zmieniać gniazda, w których pielęgnuje nowo narodzone kocięta. Robi to dla higieny, żeby w gnieździe nie zdążyły się zagnieździć pasożyty, oraz ze względów bezpieczeństwa. I jeśli podejmuje ten ratujący życie manewr, nie może sobie pozwolić na to, żeby latorośle wyrywały się albo podnosiły larum. Kiedy bierze je za kark, robią się ciche i nieruchome. Zastygają. Większości kotów ten odruch pozostaje do końca życia.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz